wtorek, 18 marca 2014

Coś, ktoś, nic, nikt...

     Któregoś pięknego marcowego dnia, zanim jeszcze deszcz zastukał w szybę codzienności, stałam sobie na przystanku autobusowym na osiedlu. Już to, że na nim STAŁAM, jest dość niespotykaną sprawą, bo zwykle wbiegam do autobusu (szkoda, że nikt nie mierzy mi czasu, bo chyba codziennie biję rekordy w sprincie na 100m czy ile to tam mam na ten przystanek) albo po prostu jestem pechowcem, który może jedynie pomachać do odjeżdżającego autobusu. Dobra, ewentualnie rzucić kilka przekleństw w stronę kierowcy, że przecież odjechał 10 sekund za wcześnie. Zdarza się. 

     Stojąc tak, przysłuchałam się rozmowie matki z jej malutką córeczką. Nie wiem, ile mogła mieć lat, gdyż moje ocenianie "na oko" zwykle się nie sprawdza, także pozostańmy przy tym, że po prostu była mała. 

- Córeczko, to jakie znasz jeszcze planety?
- Hmm... Jowisz.
-
A ten z pierścieniem jak się nazywa? 
- ...
- Saa...... 
- Saturn!
- Dobrze. I jakie jeszcze?
- Pluton. 
- Pluton już nie jest planetą.
- To czym? 
- Nie wiem... Jak mamusia się uczyła to jeszcze był, ale teraz już chyba do planet się nie zalicza. 
- To Pluton jest niczym. 


     Zgrabne podsumowanie, prawda?
Przecież to takie oczywiste: skoro COŚ nie jest CZYMŚ to znaczy, że jest NICZYM
Zawsze byłam pod wrażeniem dziecięcego rozumowania. 
Szkoda, że ta prostota myślenia w ciągu życia się zatraca. Pewnie wszystko byłoby łatwiejsze. 
Ale z drugiej strony nieświadomość czegokolwiek z reguły bardziej szkodzi niż pomaga...

     Niestety albo i stety - nie miałam tyle odwagi, by wtrącić się do rozmowy (bo przecież nie wolno podsłuchiwać) i wyprowadzić je z błędu słowami "Pluton to planeta karłowata, która nie zalicza się do grupy planet" czy jakoś tak. 

     Jedyne, co mi zostało to uśmiechnąć się do siebie, z myślą, że każdy kiedyś dochodzi do momentu, w którym uzmysławia sobie, że wszystko, co istnieje, co się dzieje - ma jakiś wpływ na życie, na ludzi, na świat. Może ciężko jest to pojąć, ale jakby tak się rozejrzeć to rzeczywiście wszystko czemuś służy. Wszystko, co istnieje, jest CZYMŚ.
    Dziewczynko! Gdybyś wiedziała, że dałaś mi temat do przemyśleń i napisania tych ponad 300 wyrazów, z pewnością byś się przekonała, że mimo, iż nie jestem Twoją mamą, babcią, ciocią ani nawet sąsiadką, że możliwe, iż już nigdy się nie spotkamy, że pewnie nawet nie zwróciłaś na mnie uwagi, to byłaś dla mnie KIMŚ na tym przystanku. 
Nie NICZYM, tak jak ten nieszczęsny Pluton.







"Poz­naj swoją war­tość, a nikt Cię nie po­kona i na­wet wro­gowie docenią. Pa­miętaj, każdy jest kimś, nie można być nikim!"

3 komentarze:

  1. Dzięki Aga , czekam na wiecej takich przemyśleń ! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. "Nieszczęsny Pluton" ... naprawdę wielkie nieszczęście spotkało go tego pięknego marcowego dnia , bo przecież mała dziewczynka nazwała karłowatą planetę "niczym" . A czym takim ważnym w życiu kilkuletniej dziewczynki jest Pluton , by nie mogła go określić mianem niczego i puścić w niepamięć ? Czy każdy musi być wybitnym astronomem i odnosić się z wielkim szacunkiem do każdego , nawet najmniejszego ciała układu planetarnego ? Dla mnie również Pluton jest niczym i w ogóle nie znajduje się on w kręgu moich zainteresowań , ale to nie oznacza , że tak samo traktuje ludzi . Każdemu człowiekowi należy się szacunek i mimo tego , że dana osoba nie należy do żadnej ważnej grupy nie oznacza to , że jest w moich oczach nikim/niczym . Proszę Cię , nie stawiajmy na równi Plutona z ludźmi .

    Pozdrawiam ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie każdy musi być wybitnym astronomem i ja też nim nie jestem, ale myślę, że każdy jest na tyle inteligentny, by odczytać przekaz tego wpisu. Ta sytuacja nasunęła mi takie, a nie inne przemyślenia i wcale nie chodzi tu o personifikację Plutona i stawianie go na równi z ludźmi, a już na pewno nie miałam na uwadze tego, by pożałować go w jakikolwiek sposób. "Nieszczęsny Pluton" - no tak, autorom tekstów o takim charakterze zdarza się używać czegoś takiego jak puenta, słyszałeś może? Ale to wcale nie oznacza, że mi szkoda Plutona i że zaraz się z tego powodu popłaczę. To raczej miało skłonić czytelnika do zastanowienia się, czy aby na pewno ZAWSZE pamiętamy o tym, że każdy człowiek jest wartościowy.
      Ale ja już jestem po maturze i nie będę pisać na temat "co autor miał na myśli?" zwłaszcza, że to ja nim jestem. To nie jest tekst informacyjny, dlatego na przyszłość proszę nie odczytywać tego typu wpisów, aż z taką dosadnością i dosłownością.

      Również pozdrawiam, buźka :)

      Usuń